- Ostatni tydzień był dla Stefana istną męczarnią. Mężczyzna kilka razy dziennie próbował dodzwonić się do żony, ale bezskutecznie. Za każdym razem słyszał komunikat abonent jest chwilowo niedostępny. Kobieta również nie dała jakiegokolwiek znaku życia. Antiga obdzwonił wszystkich znajomych, rodzinę. Jednak nikt, nic nie wiedział. Chyba, że był w spisku ze Stephanią. Trener usiadł przed kubkiem parującego espresso i ponownie zagłębił się we własnych myślach. Żona nigdy nie dała mu żadnego znaku, że jest zmęczona trybem ich życia. Zanim podpisał kontrakt ze Skrą czy później z PZPS zawsze pytał ją o zdanie. Stefan wiedział, że takie życie nie było szczytem marzeń. Jednak starał się wynagradzać to rodzinie jak tylko mógł. Każdą wolną chwilę spędzali razem. Chodzili na pikniki późną wiosną i latem, a w chłodniejsze wieczory zasiadali w salonie i robili sobie maratony filmowe. Zarówno Stefania jak i dzieci wyglądały wtedy na takich szczęśliwych. Gdyby ktoś powiedział mu, że za parę tygodni ten obrazek będzie już tylko zwykłym wspomnieniem nie uwierzyłby. Bo jak można tak nagle wyjechać zostawiając bezwartościowy świstek papieru. Ten list nic mu nie mówił. Oprócz tego, że żona miała dosyć życia, życia z nim. Przemyślenia Stefana zostały przerwane przez dźwięk telefonu. Mężczyzna natychmiast odebrał połączenie spodziewając się, że usłyszy po drugiej stronie głos kobiety.
- -Stefania, no nareszcie się odzywasz. Co Ty wyprawiasz?- powiedział po francusku w ramach powitania
- -Yyy… Tu Filip.- - odparł lekko zmieszany mężczyzna
- -A, cześć.- Stefan od razu posmutniał
- Telefon od przyjaciela był teraz ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę. Zwłaszcza, że po tym przywitaniu Blain na pewno przeprowadzi małe śledztwo.
- -Przyjedziesz do Bełchatowa na play offy?- zapytał trener Skry
- Antiga westchnął głęboko. Sezon ligowy zmierzał powoli do końca i mężczyzna powinien doglądnąć formy paru zawodników. Jednak w obliczu zaginięcia żony nie miał teraz ochoty na jakiegokolwiek wycieczki. Najchętniej zaszył by się pod kołdrą i przespał resztę swojego życia.
- -Nie wiem jeszcze.- odparł wymijająco
- -Stefan co się dzieje?- Filip od razu wyczuł, że coś jest nie tak
- -A co ma się dziać?
- Stefan próbował grać na zwłokę, ale przyjaciel nie dał się zbyć.
- -Słyszę po Twoim głosie, że coś się stało. Powiesz mi sam czy mam to z Ciebie wyciągnąć?
- -Stefania wyjechała.
- Po drugiej stronie zapanowała całkowita cisza. Antiga pomyślał nawet, że połączenie zostało przerwane, ale kiedy odłożył słuchawkę od ucha zobaczył nadal widniejące zdjęcie mężczyzny.
- -Um… Dokąd.- wydukał po chwili
- -Chciałbym to wiedzieć.
- -Jak to?
- -Zostawiła jakiś durny list, zabrała dzieciaki i wyjechała nie wiadomo gdzie.- odparł z żalem w głosie
- Stefan był wściekły na swoją żonę, ale czuł jeszcze większy żal do niej. Mężczyzna nie mógł zrozumieć jednej zasadniczej rzeczy. Dlaczego po tylu latach małżeństwa nie miała odwagi powiedzieć mu tego prosto w oczy? Dlaczego musiała uknuć jakąś intrygę, żeby dać mu do zrozumienia, że nie godzi się na takie życie. Na pewno doszliby do jakiegoś porozumienia. Rodzina zawsze była dla niego największą wartością i gdyby ktoś stanął teraz przed nim i powiedział: wybieraj, kariera trenerska czy rodzina bez wahania wybrałby rodzinę. Stefania jednak zdecydowała za niego. Nie dała mu wyboru sądząc, że tak będzie lepiej. Pytanie tylko dla kogo? Dla niego na pewno nie. A dzieci? Co im powiedziała? Jakie wymyśliła kłamstwo? Pytania i wątpliwości mnożyły się w głowie mężczyzny. Jednak w dalszym ciągu nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi. Dopiero teraz przekonał się jak mało znał własną żonę. Do tego feralnego poranka sądził, że ufają sobie bezgranicznie, że nie mają przed sobą tajemnic. Niestety w brutalny sposób przekonał się jak bardzo się mylił. Jak bardzo jego wyobrażenie o Stefanii różniło się od rzeczywistości.
- -Dzwoniłeś do niej?
- -Nie. Siedzę w domu i czekam aż wróci, o ile wróci.- rzucił z przekąsem
- -Nie unoś się już tak. To znaczy, że dzwoniłeś, a ona nie odbiera?
- -No raczej.
- -Napisała dlaczego wyjechała?
- Kolejne pytanie Filipa wyprowadziło Stefana z równowagi. Mężczyzna nie miał zamiaru, ani ochoty mierzyć się jeszcze raz z tymi bolesnymi wspomnieniami.
- -Tak napisała, ale jakie to ma teraz znaczenie. Ważne, że wyjechała i nie ma z nią jakiegokolwiek kontaktu.
- -Wiesz co Stefan, przyjedź do Bełchatowa. Taka odskocznia dobrze Ci zrobi.- chociaż ze słów wynikało, że jest to propozycja to stanowczy głos Blaina nie dał mu wyboru
- -A jak Stefania wtedy wróci i nie zastanie mnie w domu?
- -Ona może wyjeżdżać bez słowa, a Ty nie?- odpowiedział podirytowany mężczyzna
- -Ale, ale…
- -Bez dyskusji Stefan. Za trzy dni widzę Cię w Bełchatowie. W przeciwnym razie wysyłam po Ciebie Oskara. - zagroził i dodał łagodniej -Siedzeniem w domu nie sprowadzisz jej z powrotem. Jeśli nie będzie chciała wrócić to nie wróci. Najwyższa pora żebyś zaczął myśleć o sobie. Odkąd się poznaliśmy zauważyłem, że zawsze rodzina i drugi człowiek byli ważniejsi od Ciebie. Całego świata nie zbawisz, a Stefania musiała chyba postradać zmysły, że zachowała się tak dziecinnie.
- -A może to moja wina. Może faktycznie poświęcałem jej za mało czasu.-zaczął mówić bardziej sam do siebie
- -Jaka Twoja wina? Stefania wiedziała na co się godzi zostając żoną siatkarza.- uciął Filip -Skończ już z tymi wyrzutami i lepiej zacznij się pakować.
- -Jeszcze ze 100 razy zdążę się spakować.
- -Czyli przyjedziesz?
- Mężczyzna westchnął pokonany.
- -Tak. Musimy powoli zabrać się za reprezentację.
- -No i takie podejście to rozumiem.- krzyknął uradowany Blain -To co, do zobaczenia.
- -Na razie!
- Stefan chciał już zakończyć połączenie, ale usłyszał jeszcze prośbę przyjaciela.
- -Trzymaj się i nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina.
- -Yhm.- potaknął zbywająco, ale nawet taka odpowiedź ucieszyła Filipa
- ***
- Długością może rozdział nie powala, ale ważne, że jest. Postaram się poprawić w następnych. Co sądzicie o zachowaniu Stefani, czy Stefan rzeczywiście powinien mieć wyrzuty sumienia? Pozdrawiam i życzę miłego dnia! Do next! :)
wtorek, 17 stycznia 2017
Rozdział 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo nie mogłam się doczekać tego rozdziały. Regularnie sprawdzałam, czy nie dodałaś czegoś nowego, a jak już zobaczyłam tą część, to od razu ją przeczytałam.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ta historia. Bardzo fajnie przedstawiłaś rozmowę Stephana z Philipem i uczucia Antigi. Aż naprawdę zrobiło mi się go żal. Do tego Stephane tak strasznie pasuje do osoby, która zawsze myśli o innych, ale zapomina o sobie. Po prostu cud, miód i orzeszki. Mam nadzieję, że już w następnym rozdziale akcja bardziej się rozwinie i, że Stefania da jakiś znak życia. Mam nadzieję, ze zacznie myśleć racjonalnie, bo przecież chodzi nie tylko o nią i o jej męża, ale także o dzieci.
Z niecierpliwością czekam na nexta, który mam nadzieję, pojawi się w najbliższym czasie.
Pozdrawiam
Violin
Ależ się rozpisałaś! Dziękuję za tyle miłych słów. Następny rozdział może będzie pod koniec tygodnia jak się wyrobię!
UsuńSuper! Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńDzięki! ☺
UsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńTa historia coraz bardziej zaczyna mi się podobać, tyle tajemnic i masa pytań bez odpowiedzi. Żona Antigi jest tchórzliwa. Nie dała rady spojrzeć mu w oczy i wszystkiego wytłumaczyć. Pewnie wmówiłam też coś dzieciom. One najbardziej cierpią.
Jestem pod wrażeniem Twoich opisów oraz przemyślanej rozmowy Stephana z kumplem. Jestem bardzo co wydarzy się dalej :D
Pozdrawiam Batie :D
Dziękuję za tyle miłych słów! Bardzo się przyłożyłam do tego rozdziału. Była wena więc pisało mi się go bardzo przyjemnie. ☺
Usuń